GymBeam
kim min jae bayern

Kosztował miliony i zawiódł w kluczowym momencie

Fot. eastnews
2024-05-01

Kim Min-jae przyzwyczaił bawarskich kibiców do poprawnych występów, ale bardzo ważnego starcia z Realem w poczet takich z pewnością nie można zaliczyć. Koreańczyk zagrał bardzo słabo i niemalże samodzielnie mocno utrudnił zadanie awansu do finału Bayernowi.

Mecz półfinałowy Ligi Mistrzów pomiędzy Bayernem Monachium i Realem Madryt uważany był za hit tej fazy rozgrywek. Już od pierwszych minut niemiecki zespół zdominował swoich rywali i przeprowadzał huraganowe ataki. Bramkę stracił jednak jako pierwszy, po kontrze hiszpańskiej ekipy i dużym błędzie Kim Min-jae. Koreańczyk nie przeciął podania, dał uciec Viniciusowi, a ten otworzył wynik meczu. Bayern ruszył w pogoń i strzelił dwie bramki, ale w końcówce spotkania sprowadzony z Napoli obrońca znów zawiódł. We własnym polu karnym sfaulował Rodrygo, a rzut karny wykorzystał Vinicius. Koreańczyk po dwóch bramkowych błędach został uznany najgorszym zawodnikiem tego meczu. Dziennikarze Bildu dali mu nawet najgorszą z możliwych not (6, w 6-stopniowej skali).

Jego postawa mocno utrudniła Bayernowi szansę na awans do finału Ligi Mistrzów, ponieważ w rewanżowym starciu Niemcy będą musieli wygrać na Santiago Bernabeu. Sam zawodnik również miał świadomość beznadziejnego występu, co otwarcie pokazał po spotkaniu. Obrońca zignorował większość dziennikarzy czekających w strefie wywiadów, a widząc tych ze swojej ojczyzny, powiedział jedynie, że bardzo mu przykro.

W mediach od wielu tygodni pojawiały się głosy, że zawodnik ten nie był wart aż 50 milionów euro, jakie Bayern zapłacił za niego Napoli latem ubiegłego roku. Tym występem z pewnością dał swoim antyfanom kolejną pożywkę do spekulacji. Warto jednak wspomnieć, że do tej pory Koreańczyk nie rozczarowywał aż tak bardzo. Zagrał jednej beznadziejny (jak cały zespół Bayernu) mecz z Eintrachtem, ale poza nim prezentował poprawną formę.

Fot.: FILIPPO MONTEFORTE/AFP/East News